|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Mr G
Administrator
Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że to ja?
|
Wysłany: Wto 11:36, 31 Lip 2007 Temat postu: Wiersze, opowiadania |
|
|
Napisaiście jakiś wiersz lub opowiadanie? Podzielcie się Waszymi dziełami na forum!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Bruno
Interesuje się klasą
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 11:53, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
No, znalazłam coś co się nada
Pierwsze dwa o tematyce DOmu nie do poznania
Paul ,,Młot" DiMeo
Ty nasz wojaczek
Dostał w oko, biedaczek.
Nie róbcie takiej miny,
Bo to z Paula winy.
Wstąpił w niego diabeł taki,
Że aż wyrwał wszystkie haki.
Bił tym młotem gdzie popadnie
I szafką trafił w Penningtona, dokładnie.
,,Straciłem kawał mięsa" - krzyczał
I za pogotowiem ryczał.
Przyjechały sanitarki,
Zszyły Ty'a bez przymiarki.
Zakleiły ała plastrem,
Zagroziły sprawcy paskiem.
,,Wstyd mi" - rzekł on
I głowę spuścił.
,,Już dobrze - prawił Ty,
Poprostu Bóg Cię na chwilę opuścił".
,,Gdybyś nie zapomniał kasku,
Nie byłoby tyle wrzasku".
,,Tak to jest, gdy się mówi ,,nie",
Na przepisy BHP".
Teraz wszyscy bez łaski,
Noszą na głowach kaski.
Marzenia, wiara i miłość
Od małej kasety wszystko się zaczyna,
Piatka projektantów i obca rodzina.
Przyjaciele wchodzą do autobusu,
Robią to oczywiście bez przymusu.
Oglądają kasetę, wzruszają się i płaczą,
Nie mogą się doczekać, gdy dom i rodzinę zobaczą.
Kierują się trzema krótkimi słowami,
Marzenia, wiara i miłość są prowodyrami.
Przyjeżdżają pod dom, wychodzą z autobusu,
,,Good Morning Family" - wrzeszczą im do uszu.
Rodzina wybiega, pokazuje Ty'owi dom,
Nikt nie rozumie ich tak bardzo jak on.
Pennington wysyła szczęściarzy na tygodniowe wakacje,
A sam idzie penetrować dom od kuchni po ubikację.
Fakt, dom to ruina,
Sufit się sypie, a podłoga ugina.
Projektanci pracują nad planami,
A lider męczy się telefonami.
Gdy robotnicy załatwieni,
Cała piątka spotyka się w sieni.
Garderoby, kuchnia, salon, dwie łazienki,
Na swój tajny projekt Ty wybiera pokój panienki.
Przybiegają niebieskie koszule,
,,Let's Do It" - krzyczy lider - Niech nie zostanie nic, wogule.
Biją w szafki, ściany i kredens,
Ty mówi: ,,To wszystko ma jak największy sens".
Rodzina ogląda burzenie zza jego kamery,
I myśli: ,,Co to za maniery?".
Po demolce pora sprzątania,
Każdy zabiera się do zamiatania.
Po porządkach pora na fundamenty,
Paul wdepnął w beton ,,No cóż nikt nie jest święty".
Dzień trzeci: mamy ściany,
Ed jest szczęśliwy i roześmiany.
Ty zamyka się w swoim tajnym pokoju,
Bo chłopak potrzebuje dużo spokoju.
Jednak Ed nie daje za wygraną,
Postanawia urządzić scenkę, świetnie odegraną.
Ale to też nie pomaga, pokój nie zdobyty,
Do domu wnoszą pilśniowe płyty.
Nadchodzi dzień czwarty,
Robotnicy są jak czorty.
Pracują bez ustanku,
Od wieczora aż do ranku.
Ty dzwoni do rodziny,
Robi przy tym głupie miny.
,,Wolicie niebieską kratę czy różowe pasy?" - pyta
,,Chyba niebieską kratę" - niesmiało mówi Nikita
,,Dziękuję" - odpowiada lider
I wkłada koszulę - kręci się jak świder.
Rodzinna wpadka,
To był najlepszy numer tego gagatka.
Dzień piąty się zaczyna,
Sears, zakupy i smutna mina.
Roboty zbliżają się ku końcowi,
Ciężko na duszy robi się Ty'owi.
Michael po sklepie z koszykiem lata,
On i Paul zachowują się jak mama i tata.
Dzień szósty to początek końca,
Projektanci dostają z listem gońca.
,,Dom skończony!" - głoszą napisy,
Przez chwilę stoją w ciszy,
a potem każdy słyszy:
,,Ludzie skończyliśmy dom!"
Tak, to krzyczy właśnie on.
Pora wnosić graty,
Nie obejdzie się bez szmaty.
Ty spokojnie dyryguje
i ,,Mamy 24 godziny, ruszać się!" - pokrzykuje.
Nadchodzi noc pełna pracy,
Ale nikt nie odchodzi od pomocy.
Wszyscy przestawiają i wnoszą,
Ustawiają i wynoszą.
Kiedy słońce wzejdzie,
rodzina limuzynom nadjedzie.
Nastaje ta pamiętna chwila,
Jeszcze jedna tylko mila.
Tak to oni, przyjechali,
Dom obejrzeli i zakochani
Podziękowali projektantom za trud,
Bo przecież roboty było w bród.
Mija siedem dni,
Przyjaciele są szczęśliwi i źli.
Śmieją się, bo pomogli rodzinie,
Płaczą ze szczęścia, bo wiedzą, że miłość nigdy nie zginie.
A teraz moja wersja Trzech Świnek
Dawno, dawno temu…były sobie trzy świnki, które zostawiły rodziców i wyruszyły w świat, by całkowicie oddać się swojemu ulubionemu zajęciu, a mianowicie motoryzacji.
Całe lato jeździły po ulicach miast i miasteczek zanieczyszczając środowisko spalinami i ogłuszając mieszkańców. Trudno byłoby znaleźć gorsze stworzenia niż trzy małe świnki. Wszyscy po prostu ich nie nawiedzili: gdzie tylko się nie pojawiły, wszędzie przed nimi uciekano.
Kiedy lato miało się ku końcowi, świnki zdały sobie sprawę, że każdy teraz zaczyna myśleć o zimie i wraca do zwykłych zajęć. Nadeszła jesień, a wraz z nią zaczęły się deszcze. Świnkom w ogóle by to nie przeszkadzało gdyby nie fakt, że ogrzewanie w samochodach bardzo męczy akumulatory. Małe świnki uznały, że pora pomyśleć o jakimś domu z prawdziwego zdarzenia. Rade nie rade postanowiły, że dosyć już podróży, bo zedrą sobie ostatnie pary opon, i że muszą zabrać się do roboty tak jak inni, bo w przeciwnym razie Jamesowi przewieje uszy, a Hammondowi odpadnie tyłek.
Świnki okradły bank, więc mogły sobie pozwolić na samochody z prawdziwego zdarzenia. Jeremy zafundował sobie nowego Forda GT, Hammond Pagani Zondę F, a James Ferrari F430 Roadster.
Prosiaczki naradziły się i w końcu zdecydowały, że każdy z nich będzie robił, co chce. Prosiaczek, który był najbardziej leniwy, a zwał się Jeremy Clarkson, zapowiedział, że zbuduje chatkę ze szmat.
- Zajmie mi to, co najwyżej dzień - stwierdził.
- Twoja chatka będzie za słaba! - Skrytykowali jego pomysł bracia, ale on nie chciał ich słuchać. Bolały go plecy i zabrakło mu papierosów - był okropnie wkurzony.
Drugi prosiaczek, James May, trochę mniej leniwy niż pierwszy, wybrał się na poszukiwanie kartonów.
- Klejmy! Klejmy! - Przez całe dwa dni sklejał je dwustronną taśmą samoprzylepną. Ale trzeciemu braciszkowi, Richardowi, nie podobał się także i ten kartonowy domek.
- Tak się domu nie buduje! - Powiedział. - Trzeba mieć czas, pieniądze, komórkę i numer telefonu Ty’a Penningtona .
- Cześć, Ty! Tu Richard Hammond. Mam pytanie. Czy mógłbyś mi wybudować dom?
- Nie ma sprawy! Gdzie mamy przyjechać?
- Na polankę obok byłego całodobowego ,,U Wandzi”.
- Już zbieram ekipę i jedziemy.
- Na razie.
Przyjechały setki niebieskich koszul . Dni mijały i dom najrozsądniejszego prosiaczka rósł płyta po płycie . Od czasu do czasu bracia przychodzili popatrzeć.
- Co ty tak ciężko pracujesz? - Podśmiewali się. - Dlaczego nie przyjdziesz pobawić się z nami? Przecież masz całą ekipę!
Ale uparty mały malarz odpowiadał:
- Wolę mieć pełną kontrolę nad tym, co robi Ty. Najpierw skończymy budować porządny i solidny dom. Wtedy wyjdę się pobawić. Nie będę taki głupi jak wy! Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!
W chwilę potem zauważył w pobliżu ślady wielkich wilków. Richard doskonale wiedział, kto to był. Była to wilcza mafia żelków Haribo. Kradli oni żelki Haribo i odcinali obywatelom TVN Turbo. Ich przywódcą był niejaki Stig, który znany jest ze swojej małomówności i głębokich, tajemniczych oraz błyskotliwych myśli, które często przemykają przez jego umysł niczym Mercedes McLaren SLR jadący 366 km/h po niemieckiej autostradzie. Trzeba Wam wiedzieć, że mafia Stiga obrobiła już tyle sklepów z żelkami, że ich import do miasta powoli wygasał. Raz kiedyś Stig własnoręcznie powiesił na lampie sprzedawcę monopolowego. Bez użycia rąk zawiązał jego tyłek w kokardkę, bo ten nie chciał otworzyć drzwi do magazynu gdzie chomikował żelki. Po całym mieście krążyła wtedy opowieść o pioseneczce, jaką Stig nucił, gdy tylko chciał coś rozwalić:
,,O, jak przyjemnie jest rozwalić sklep,
wziąć bejsbol pod pachę i walnąć kogoś w łeb.
Raz, dwa, trzy, cztery, gdzie ten facet ma maniery,
osiem, siedem, sześć i pięć, zaraz poczuje mą władczą pięść.”
Ale wróćmy do sytuacji. Trzy małe świnki uciekły w popłochu. Każda do swego domku.
- Oddajcie mi wszystkie wasze żelki, albo w przeciwnym razie odłączę wam TVN Turbo! - Krzyczał mafiozo Stig.
- Nie oddamy ci naszych zapasów! - Darł ryjek Jeremy przyszywając w pośpiechu drzwi.
Stig nic nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie. Wszyscy dobrze wiedzieli, co teraz robi. Przez jego głowę przepływała kolejna genialna myśl. Mafiozo był, bowiem niezwykłym człowiekiem. Niektórzy mówią, że przyjmuje on tylko pokarm, w którego nazwie występują trzy samogłoski inni, że boi się dźwięku stempla, a następni zaś, że szybciej stoi niż my chodzimy. Towarzysze mafioza wyjęli z wielkich worów kilkadziesiąt paczek żelków Haribo. Ten przebiegły i tajemniczy wilk rozpakował każdą paczkę i sypał żelkami na marny domek Clarksona. Kiedy już skończył, powiedział:
- Macie zapałki?
Na co Jeremy rzucił mu paczkę przez okno. Jezza, bo tak nazywali go Hammond i May, był przecież nałogowym palaczem, więc nastałby koniec świata gdyby nie miał przy sobie ognia. Stig chwycił zapałki, podpalił jedną i rzucił na górę żelków, pod którą był domek najgłupszej świnki. Żelki zajęły się i poczęły się topić. Kleista maź pokryła szmaty, z których zbudowana była chatka Jeremiego. Świnka przerażona wybiegła z posiadłości i zaczęła błagać wilki:
- Proszę! Puśćcie mnie wolno! Zrobię wszystko!
- Wszystko? - Zawołali towarzysze Stiga.
- Tak, wszystko!
Stig znów zaczął myśleć z prędkością światła. W końcu odpowiedział:
- To skocz do miasta po zapałki, bo te troszkę namokły. - I podniósł z ziemi całe zażelowane pudełko zapałek.
- Nie ma sprawy! Może coś jeszcze?
Mózg Stiga powoli zaczął się przegrzewać, ale właściciel jakoś się trzymał:
- Tak. Postaraj się podkraść komuś laskę dynamitu. Nie jestem pewien, czy ten ceglany dom zajmie się od moich kochanych Haribo.
- Już jadę! - Zakrzyknął świnek i wsiadł do swojego nowiutkiego Forda GT.
Ten samochód ma silnik V8 i 550 KM. Ma świetną stylistykę i mnóstwo bajerów. Niestety posiada też komputer, który poziomem swego zaawansowania i umysłu nie przekracza poziomu mądrości szczotki do kibla za 6,20 zł.
Ale wróćmy do Jeremiego. Był on przerażony, ponieważ aby dojechać do miasta
musiał przejechać przez Trzy Górki, zwane również ,,Zakazaną Doliną”. Nazwano je tak,
ponieważ na poboczach, co kilka lub kilkanaście metrów czai się zło, które tylko czyha, aby
zaatakować. Kiedy zbliżał się do tej przerażającej części drogi stało się coś niesamowitego. Jego komputer pokładowy zadziałał! Wydał z siebie wrzask: ,,Patrz przed siebie, bo zginiesz!”, a jego ekran zaświecił czerwienią. Clarkson jechał dalej wpatrując się zawzięcie przed siebie. Gdy wskazówka prędkościomierza podskoczyła do 140 km/h Cindy, bo tak świnek nazwał kobietę, która to mówiła, znów krzyknęła: ,,Natychmiast naciśnij gaz do dechy! Mijasz strefę zakazaną!”. Po tym komunikacie Jezza wcisnął pedał gazu do podłogi,
a Ford przyspieszył.
- Ale fajnie! Wiem, kiedy daję czadu, bo wskazówka z niebieskiej robi się czerwona! - Krzyczała świnka.
Chciałabym powiedzieć Wam jeszcze jedną ciekawą rzecz związaną z Cindy. Mianowicie, kiedy Jeremy występował w telewizji okazało się, że ma on romans z ową panną. Na tą wiadomość prowadzący show zareagował okrzykiem: ..Masz romans z czymś, co siedzi w twojej desce rozdzielczej?!”. I tu zostawię sprawę Cindy i Jeremiego, bo on już zdążył zajechać do monopolowego ,,U Włodka”. Świnka wpadła na genialny pomysł.
Wymyśliła, że jeśli wykradnie żelki Haribo, to zyska uznanie w oczach Stiga i jego ekipy. Naciągnął na głowę starą skarpetę dziadka Zygfryda, którą znalazł pod siedzeniem i dziarskim krokiem ruszył do sklepu. Z impetem otworzył drzwi, potrącając nimi kilku klientów, i zawołał:
- Ty w czarnym! Jak mi zaraz nie oddasz wszystkich żelków to odetnę tobie i twoim kolegom TVN Turbo!
- Nie tylko nie to! Oddam ci je wszystkie tylko błagam, nie odcinaj mi TVN Turbo! - Odpowiedział sprzedawca i szybkim krokiem udał się na zaplecze.
- Aha! - Krzyknął za nim Jeremy. - Mógłbyś dorzucić jeszcze kilka paczek zapałek i laskę dynamitu?
- Już się robi! - Odparł facet i zniknął w magazynie.
Przyniósł cztery kartony Haribo i sześć paczuszek zapałek. Clarkson podziękował, ale ponieważ chciał się trochę zabawić, wychodząc ze sklepu pociągnął za kabel z kablówki. W ten sposób miał i zapałki, i Haribo, i przyjemność z oglądania łez sprzedawcy. Wracając okrężną drogą, bo bał się kolejnego ataku paniki Cindy, przypomniał sobie, że nie ma dynamitu.
- A po co mi dynamit! Mam przecież klucz! - Och Jezza, jaki ty błyskotliwy jesteś!
Jeremy szczęśliwie dojechał na miejsce. Zaparkował Forda i dyskretnie ucałował tapicerkę. Wysiadł, zabrał rzeczy i pognał do Stiga. Tajemniczy zabierał się właśnie za rozsypywanie żelków na domek Jamesa.
- Dajesz te żelki czy nie? - Wołał Stig.
- No…raczej nie! - Odpowiedział May
- No to dostaniesz!
Stig wziął od Jeremiego zapałki i żelki i dorzucił je na kupkę, w jaką zamienił się domek May’a i stało się to samo, co z domkiem Clarksona. Chatka została zalana falą żelu. James w pośpiechu wyleciał na zewnątrz, a tam czekał już na niego Stig i jego mafia. May tak się wystraszył, że nie zważając na niebezpieczeństwo, które czyha na jego brata Richarda, wsiadł do swojego Ferrari i uciekł.
- Zrobię ci z tyłka chińską porcelanę! - Krzyczał mafiozo.
- A ja z twojego mizerię! - Odgrażał się Hammond
- To wsadzimy mizerię do chińskiej miseczki! - Wtrącił, jak zwykle błyskotliwy Jeremy.
- Dobrze, chłopaki! Spokój! - Krzyknął Ty Pennington. - Zaczniecie w końcu coś robić, bo zaczyna mi się nudzić!
- Okej, okej. Ale to nie nasza wina! To nie by napisaliśmy ten denny scenariusz! - Tłumaczył Richard znany również pod pseudonimem Hamster.
Musicie wiedzieć, że w jego rekach nawet amerykański samochód jest zwrotny jak Ferrari F430 Roadster. Chomiczek kocha wszystko, co zawiera w sobie słowa ,,Land” i ,,Rover”. Jezza uważa, że Richard wybielił sobie zęby. Hammond swą urodą i uśmiechem poderwał już tyle kobiet, że gdyby chciał zapisywać ich numery telefonu to nie starczyłby mu nawet 100 stronicowy zeszyt. Hamster był również świetnym opowiadaczem bajek. Postanowił to wykorzystać. Wiedział on, bowiem, że Stig nie oprze się wysłuchania opowieści o małym zabłąkanym samochodziku, który poszukiwał swego właściciela. Rich powiedział, więc:
- Hej! Mam pomysł! Może pójdziemy na ugodę. Wy przyjdziecie do mojego domku i usiądziemy sobie wygodnie. Posłuchacie mojej bajki, podzielimy się żelkami i będzie miło. Co wy na to?
- Hmmmm… - Zastanowił się Stig. W jego głowie słychać było pracę małego mikroprocesora. Po krótkim czasie odpowiedział. - Dobry pomysł.
- No, to u mnie o dziewiętnastej.
- Dobrze, to na razie.
Wszyscy rozeszli się każdy w swoją stronę, aby potem spotkać się o dziewiętnastej w domku Richarda.
Nadeszła siódma i wszyscy czekali już pod drzwiami Hamstera. Już nie mogli doczekać się jego opowieści. Stali tak sobie pod drzwiami, gdy nagle stało się coś niesamowitego. Spadło to na nich, znienacka. Było to tak zaskakujące jak katastrofa Concorde’a. Usłyszeli głośne tyk,tyk,tyk,tyk,tyk, a zaraz potem przerażające BUM!…i wszystko wyleciało w powietrze.
Tylko jeden człowiek był zadowolony. Był nim Richard ,,Hamster” Hammond. Miał swoją Zondę, żelki Mafii, niezniszczony dom, pozbył się brata i Stiga. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nagle na horyzoncie zobaczył koguty wozów policyjnych…
kolejny wiersz
,,Piękna kraina"
Stoisz przede mną,
Widzę Cię jakby przez mgłę.
Uśmiechasz się.
Nie wiem z jakiego powodu.
Toż to pierwsze nasze spotkanie.
Jeżeli śmiejesz się ze mnie,
Śmiej się dalej.
Mama zawsze powtarzała mi, że
,,Śmiechem możesz zmienić świat,
Naprawić go".
Chwytasz mnie za rękę
i wsadzasz w nią świstek papieru.
,,Życie zaczyna się dopiero po śmierci".
Spełnione marzenie.
Muzyk i ja.
Po śmierci wszystko staje się realne.
kolejny:
Słonko świeci,
niebo czyściutkie,
Ptaszki śpiewają,
I o Tobie mi przypominają.
Ale Ty odeszłeś,
Nie ma Cię.
Burza i grzmoty,
Gdzieś za rogiem kot śpiewa swą ostatnią pieśń...
na razie tyle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Bruno
Interesuje się klasą
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 14:41, 06 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
temat stanął więc nie wiem po co jest nikt nie komentuje i w ogóle.
Czyli się nie podoba.
Proponuję usunąć temat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Mr G
Administrator
Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że to ja?
|
Wysłany: Nie 12:49, 07 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Mi się pododoba ale jakoś nigdy nie mam czasu przeczytac całego... Ale tak to bardzo fajne przynajmniej to do czego doczytałem ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Bruno
Interesuje się klasą
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Nie 15:44, 07 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
HEH i tak za to dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
korek1
Interesuje się klasą
Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:34, 31 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Mnie też podobają się te utwory choć nie wiem czemu wcześniej tu nie zaglądałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Bruno
Interesuje się klasą
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon 21:24, 09 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Hehe dzięki jakoś już nie piszę ale zbieram się na małą książeczkę w roli głównej Sting xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Mr G
Administrator
Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że to ja?
|
Wysłany: Pon 22:17, 09 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ooo to będzie ciekawe Zapowiada się nam bestseller!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Bruno
Interesuje się klasą
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 21:08, 10 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
ta jasne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Mr G
Administrator
Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że to ja?
|
Wysłany: Sob 13:53, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Napisałem wczoraj wiersz
Autor: Maciek Gocek
tytuł: Ukłucie
Siedziałem nad basenem, moczyłem sobie nogi.
Woda zimna - fakt, lecz to basenu wymogi.
Ale nie o wodzie będę teraz rymował,
bo ten wiersz to zupełnie o czym innym mowa.
Siedząc więc tak, delektowałem się ciszą,
odrzucając w otchłań obojętności problemy, które tu i ówdzie wiszą.
I wtem, znienacka, poczułem ukłucie -
to jakże szatańsko bolesne uczucie.
Komar pewnie jaki, komar - na pewno!
Ewentualnie pszczoła - widziałem tu niejedną.
Nie marnując czasu na zbędne rozmyślania,
przeszedłem bezzwłocznie do następnego procesu wypoczynku - pływania.
Następnego dnia, przed moimi oczyma,
na nodze bułą, a wielki jej wymiar!
"A niech to szlag trafi!" - pomyślałem ze zgorszeniem,
i nie omieszkałem pogardzić tym beznadziejnym stworzeniem,
jakim ostatecznie okazała się być meszka.
Teraz, Fenistil czeka praca ciężka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|
|